Powered By Blogger

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Ślubne dylematy

Witam wszystkich:) Dzisiejszy post poświęcony będzie trudnym wyborom, przed jakimi przyjdzie stanąć przyszłej Pannie Młodej:) O ile dokonała już najważniejszego w życiu wyboru - przyszłego męża i ustaliła wspólnie z nim termin ślubu, do ołtarza czeka ją jeszcze dłuuuuga droga:) Dobrze wiem, co mówię, gdyż sama za 4 miesiące stanę na "ślubnym kobiercu" a lista spraw "Do załatwienia" wcale nie jest krótka...
Pierwszym etapem, z jakim przyszło nam się zmierzyć był wybór lokalu na wesele. Z doświadczenia wiem, że lepiej zabrać się za to w pierwszej kolejności i jeśli lokal naprawdę nam się podoba i jesteśmy zdecydowani, warto rezerwować termin zaraz po zaręczynach, gdyż ktoś może nas wyprzedzić. Termin ślubu ustaliliśmy już w dniu zaręczyn, czyli 11 lipca 2009r.:) Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy po wykonaniu telefonu do restauracji, która była naszym faworytem, okazało się, że został już tylko jeden termin na sierpień 2011r. Szczęśliwie okazało się, że jest to sobota - 13 sierpnia, na której tak bardzo nam zależało:) Nie zastanawiając się długo, zarezerwowaliśmy ten termin i na drugi dzień wraz z rodzicami pojechaliśmy obejrzeć lokal. Mieliśmy szczęście, gdyż sala była pięknie udekorowana i czekała na gości weselnych. Po rozmowie z pracownikiem restauracji, który wyjaśnił nam kwestie związane z menu i wszystkimi kosztami, podjęliśmy decyzję i tego samego dnia wpłaciliśmy zaliczkę.
Kolejnym wyzwaniem było znalezienie zespołu na wesele. Jednak w tej kwestii bardzo pomógł nam rozrywkowy znajomy naszych rodziców - "bywalec tysiąca i jednego wesela", który polecił nam wspaniały zespół:) Ponieważ zaczęliśmy działać odpowiednio szybko, zespół miał jeszcze wolny termin i po rozmowie telefonicznej z wokalistą, zostaliśmy zaproszeni na imprezę, na której mogliśmy posłuchać ich "na żywo". Pozytywnie zaskoczeni, nie szukaliśmy już dalej i podpisaliśmy umowę.

Ponieważ mieliśmy już lokal i oprawę muzyczną, kolejnym ważnym krokiem była wizyta w biurze parafialnym w celu ustalenia z księdzem proboszczem daty ślubu i wszystkich potrzebnych dokumentów. Zostaliśmy również poinformowani przez księdza o terminach nauk przedmałżeńskich. Z racji tego, że nauki organizowane w naszej parafii odbywały się w czasie, w którym mój narzeczony miał zajęcia na uczelni, zdecydowaliśmy, że odbędziemy je w innej parafii. Z tego miejsca, chciałam rozwiać wszelkie obawy narzeczonych i uspokoić, że nauki przedmałżeńskie nie są niczym strasznym i naprawdę można dowiedzieć się na nich wielu ciekawych rzeczy. Dla mnie był to wspaniały czas, podczas którego spotkaliśmy niezwykłych ludzi, którzy udzielili nam wielu ciekawych rad i wskazówek, z których na pewno skorzystam w życiu małżeńskim.
O ile do tej pory we wszystkim pomagał nam narzeczony, wybór sukienki ślubnej będzie należał tylko do nas:) Przedstawiam Wam znalezione przeze mnie w Internecie zdjęcia sukienek, które najbardziej przypadły mi do gustu.





Po zwiedzeniu prawie wszystkich sklepów z sukienkami ślubnymi w mieście, znalazłam tą idealną, która choć na zdjęciu nie prezentuje się najlepiej w rzeczywistości jest piękna!:) Oto ona:



Model Sweethart 5934

Dodaję jeszcze jedno moje zdjęcie podczas mierzenia tej sukienki:)
Pierwsza przymiarka dopiero 19 lipca, więc muszę się jeszcze uzbroić w cierpliwość:)
Choć nie było łatwo, udało nam się również wybrać i zamówić obrączki, które odbierzemy już w przyszłym tygodniu <jupi>:) Oto one:


Jeśli chodzi o osadzone w damskiej obrączce kamienie, ja ograniczę się najwyżej do jednego:)
Przed nami jeszcze wybór zaproszeń... Póki co najbardziej podobają nam się takie
Ponieważ temat ślubu i wesela jest niczym niekończąca się rzeka, powrócę do niego w kolejnym poście:)
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę udanego dnia:*

czwartek, 7 kwietnia 2011

Magiczna woń

Witam wszystkich serdecznie na moim pierwszym blogu dotyczącym wszystkiego co kocham, a więc w wielkim skrócie: życia, miłości, teatru i mody!:) Dzisiejszy post dotyczyć będzie magicznej siły perfum. 
Zapach wywołuje w nas najróżniejsze emocje, pozwala poczuć się sobą, ale też i rodzi pragnienia bycia kimś, kim chcielibyśmy się stać. Wyzwala w nas marzenia, a niekiedy prowokuje do działania. Perfumy są podkreśleniem naszej osobowości. Otulając się subtelną mgiełką naszej drugiej skóry, często nie zdajemy sobie sprawy, że zapach który "nosimy na sobie" może mieć kolosalne znaczenie w naszych relacjach z innymi ludźmi. Stanowią niewerbalny sposób komunikacji i nawet najwięksi filozofowie nie potrafili poznać ich mistycznego działania. Coco Chanel powiedziała kiedyś, że nieperfumowana kobieta nie ma przyszłości. Jakkolwiek górnolotnie to brzmi, każda z nas wie, że perfumy to niewidoczny, niezapomniany i niedościgniony dodatek do urody. To cichy wspólnik przy uwodzeniu i druga skóra kobiety. Właściwie dobrane do osobowości podnoszą poczucie własnej wartości, co w konsekwencji daje większą pewność siebie. Dziś przedstawiam Wam moje ulubione perfumy. Gdy mam je na sobie wiem, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych a świat stoi przede mną otworem:) 

1. Versace Bright Crystal - Dostałam go od narzeczonego z okazji "braku okazji" i zakochałam się w nim od pierwszego rozpylenia:) Zapach jest słodki, kwiatowy z lekkim owocowo-piżmowym akcentem.
Płaska butelka zamknięta szklanym korkiem w kształcie szlifowanego diamentu, sugeruje wyjątkową czystość i świeżość.

Nuty zapachowe: granat, akord lodu, piwonia, magnolia, kwiat lotosu, ambra, piżmo.

2. Gucci Envy Me - pierwszy oryginalny perfum, który dostałam od mojej mamy na 18-ste urodziny. Jest to zapach owocowo-leśny, doskonały na dzień jak i na wieczór. To zapach, który uwodzi i porywa, jest bardzo magnetyczny i przyciągający.
Nuty zapachowe: nuta głowy: peonia, jaśmin, różowy pieprz; nuta serca: liczi, granat, ananas; nuta bazy: drzewo sandałowe, drzewo tekowe, klon
3. Daisy Marc Jacobs - mój ostatni prezent gwiazdkowy od taty. "Radosny" zapach sygnowany przez Marca Jacobsa to kompozycja delikatna, nieskomplikowana.  Daisy kojarzy się z radością i beztroską. Perfumy zamknięto w uroczym flakoniku z oryginalnym, kwiatowym korkiem.
Główne nuty to dzika truskawka, fiołek, gardenia, jaśmin, wanilia i piżmo.
4. J'Adore Diora - prezent od narzeczonego, który dostałam na Walentynki. Wspaniale zrównoważone połączenie świeżych nut kwiatowych i owocowych. Dodaje energii w codziennych wyzwaniach, a także otoczy Cię swoją zmysłowością, abyś zawsze czuła się kobieca i piękna.
Nuty głowy: mandarynka, liście bluszczu, kwiaty champaka.
Nuty serca: jaśmin, damasceńska śliwa, fiołek, storczyki, róże.
Nuta głębi: drewno amarantusa, jeżyny, piżmo

5. Tendre Jasmin Yves Rocher - prezent od przyszłych teściów z okazji zdobycia tytułu inżyniera:) Żar i wyrafinowanie, łagodność i intensywność, siła i kruchość - jaśmin jest pełen sprzeczności. Drobne kwiatki mają wspaniały zapach wahający sie od niewinnej nieśmiałości po głęboką intensywność. Jaśmin to wyrafinowanie, pełnia i lekkość, która bywa zmysłowa i odurzająca.

Nuty zapachowe: nuta głowy: jaśmin, kwiat pomarańczy, cytrusy
nuta serca: jaśmin indyjski, mimoza
nuta bazy: brzoskwinia, migdał

6. Euphoria Calvin Klein - otrzymałam go od mamy na zakończenie liceum. Zapachem Euphoria Calvin Klein zaskoczył wszystkich. Świeży, lekko owocowy, sprawia, że poczujesz euforyczny przypływ energii, czerpanej z egzotycznych kwiatów i owoców. Flakon, którego inspiracją były pąki orchidei zaprojektował Fabien Baron.
Nuta głowy - owoc granatu, śliwa daktylowa, zielone nuty.
Nuta serca - kwiat lotosu, kwiat champaca, czarna orchidea.
Nuta glębi - ambra, czarny fiołek, akord kremowy, drzewo mahoniowe.


„By perfumy działały, musisz dobrze czuć się w swojej skórze”
[przysłowie francuskie]